autorMichał Stankiewicz
„Pułapka młodości”
Sezon 1 Odcinek 4
Spotkanie z Bartkiem, producentem filmowym, który w młodości kilka razy próbował popełnić samobójstwo. Rozmawiamy o romantycznym micie jaki towarzyszy autodestrukcji.

Witam wszystkich. Nazywam się Michał Stankiewicz. Zapraszam do wysłuchania podcastu Przywróceni życiu. W tym podcaście rozmawiam z osobami, które przeżyły próbę samobójczą. Interesuje mnie, co ich historia może powiedzieć o nas, a także o naszym społeczeństwie. Jedno z najważniejszych zdań w światowej literaturze brzmi: być albo nie być.
M: W tym odcinku moim rozmówcą jest mój bardzo dobry kolega. Nie wiedziałem o tym, że próbował odebrać sobie życie. Zupełnie przypadkiem dowiedziałam się o tym, po prostu. Opowiadałem mu o tym projekcie o rozmowach, które przeprowadzam, o ludziach, z którymi się spotykam i nagle wypalił: ja właściwie też mam za sobą dwie próby samobójcze. I że jego mama, aby uchronić go, aby nie odebrał sobie życie, próbowała zamknąć go w zakładzie psychiatrycznym. Także zapraszam do wysłuchania kolejnego podcastu Przywróceni życiu.
M: Co się, co się w ogóle stało, coś się, co się, co się wydarzyło?
B: W sensie jak, chciałbyś żebym Ci opowiedział ze szczegółami co się wtedy działo, co spowodowało tę próbę, co czułem? Doprecyzuj.
M: Może wiesz, po prostu zacznijmy od tego, że, no dlaczego w ogóle?
B: Wiesz, no w tamtej chwili to była mieszanka niezrozumienia, strachu, niechęci strasznej i oczywiście no do tego mocno nadużywanego słowa depresji. Zakładam, że miałem wówczas depresję. Chyba była nawet zdiagnozowana przez jakiegoś psychiatrę, ale gdzieś tam nie podchodziłem specjalnie poważnie do tych wizyt. W tamtych okresie to próby były takie adhocowe. Tam nawarstwiło się przez jakiś czas i później po prostu wybuchało w ten sposób. A tak na co dzień starałem się nie przykładać do tego większej wagi.
M: Czy możesz powiedzieć, ile razy?
B: Dwa razy. Tak, tak, były dwie próby.
M: Ile miałeś wtedy lat?
B: Szesnaście i osiemnaście.
M: A czy były też jakieś takie zachowania, wiesz, destrukcyjne, które mógłbyś pod wiesz, jakby podpiąć pod to, że to też były próby samobójcze.
B: Wiesz, no w pewien sposób mógłbym w ogóle użalanie się nad sobą podpiąć pod pewnego rodzaju próbę samobójczą, bo wtedy to wiesz, no było to taką codziennością dla mnie.
M: Pierwsza myśl, żeby popełnić samobójstwo, kiedy się pojawiła?
B: No właśnie, jakoś w wieku szesnastu lat to było, zakładam. Może wcześniej były jakieś, nie wiem. No zawsze z jakimiś takimi, szczególnie w wieku nastoletnim, to zawsze z takimi bardzo wzniosłymi stanami emocjonalnymi przychodziły różne wizje do głowy. I wiesz, no czasami to były one nad wyraz przekonywujące. I prowadziły do pewnych wniosków, które później skutkowały takimi, a nie innymi zachowaniami, właśnie jak próba samobójcza.
M: Ale czy Ty fantazjowałeś w takim razie o popełnieniu samobójstwa?
B: Myślę, że w pewien sposób na pewno gdzieś się odbywał taki proces w mojej głowie. Jakoś romantyzowałem ten koncept.
M: A czy komuś mówiłeś o tych myślach?
B: Wiesz co, szczerze mówiąc, nie pamiętam. Na pewno z jakimiś przyjaciółmi w tamtym okresie konsultowałem temat. Wiesz no, jednak targnięcie na swoje życie jest na tyle już, jakby to powiedzieć, desperackim i poważnym ruchem, że no nie podejmuje się takich decyzji pochopnie. No tak jak Ci mówię, całego wszystkiego, co się wówczas działo, nie jestem w stanie i nawet nie chcę sobie przypominać. Ale no był to dosyć intensywny proces, przynajmniej w moim przypadku. Ale właśnie po, już w tym ustąpieniu, którym były te próby, czy ta pierwsza próba, jakoś to ciśnienie zupełnie ustępowało.
M: A czy możesz powiedzieć nieco więcej o tej pierwszej próbie? Czy był jakiś taki moment, kiedy już właśnie podjąłeś decyzję, że: tak chcę popełnić samobójstwo i czy to jednak wydarzyło się wiesz, jakby spontanicznie, że po prostu coś się wydarzyło takiego i pod wpływem impulsu to zrobiłeś?
B: Na pewno było to pod wpływem impulsu. Ten impuls był dosyć silny. Tylko co to był za impuls? Wiesz, no tak, jak Ci mówię, ten koncept był przeze mnie bardzo romantyzowany w tamtym czasie, więc zakładam, że mogło to mieć, nie wchodząc zbyt głęboko w szczegóły, bo to jak mówię, nie chcę też tam sięgać pamięcią. To zakładam, że mogą mieć jakiś związek ze złamanym sercem pewnie.
M: A druga próba?
B: Druga próba była taka mniej poważna. To raczej bym powiedział, takie wiesz głośne zawołanie o pomoc, ale z dosyć śmiesznymi teraz z perspektywy czasu konsekwencjami medycznymi. Więc no można to określić jako próbę. I wtedy to pamiętam, to była jakaś próba ucieczki przed dorosłością. Bo to było jakoś gdzieś zaraz przed maturą i jakby brak pomysłu na siebie z presją ze strony rodziny na to, żeby jakoś, coś zrobić, zaplanować to życie. No i też pewnie chyba czynnik złamanego serca, bo jakoś ciężko mi się było emocjonalnie z kimś ustatkować w tamtych latach.
M: A czy ktoś się dowiedział o pierwszej próbie Twojej?
B: Tak, tak. Moja rodzina, bo to też już bez szpitala się nie obeszło.
M: I czy rozmawialiście o tym właśnie?
B: Chodziliśmy gdzieś później na terapię wspólnie, ale za dużo z tych spotkań nie pamiętam. Tak jak mówię, nie przywiązywałem jakoś do nich uwagi. Już jak już wszystko się wydarzyło i ciśnieniem puściło to powędrowałem gdzieś w inne ścieżki w mojej głowie.
M: A po drugiej próbie? Co się wydarzyło po drugiej próbie?
B: A druga próba nie była tak naprawdę, wiesz, odkryta, możemy powiedzieć oficjalnie jako próba.
Po drugiej próbie już stwierdziłem, że, już nawet w trakcie drugiej próby pamiętam, myślałem, że kurczę, po co ja robię tą głupotę? No po drugiej próbie już mi w ogóle tego rodzaju myśli gdzieś zeszły z radaru można powiedzieć.
M: Skąd jest taka w Tobie, znaczy, nie wiem czy jest pewność, ale rozumiem, że to było dobrych parę, no ponad 10 lat temu. I co się takiego wiesz, jakby wydarzyło w Twojej głowie? No, że jakby wiesz, że nie podejmiesz jeszcze raz próby samobójczej. Nie jakby coś, co się wydarzyło, że nie podjąłeś, de facto wiesz, przez następne te lata?
B: Ciężko na to odpowiedzieć, nie popadając albo w truizmy, albo w metafizykę.
M: Dlaczego nie wróciłeś?
B: Nie wierzę, że rozwiązałoby to jakiekolwiek problemy. Wręcz przeciwnie, wiesz jakby uświadomiłem sobie to, że nie żyję tu dla siebie do końca. To jest transakcja wiązana. Wszyscy ludzie mi bliscy są częścią tej transakcji i wystawianie ich na tego typu próby i szkody emocjonalne, to po prostu karmicznie dosyć słabo wygląda.
M: To w takim razie jak sobie radziłeś, wiesz jakby z problemami, albo z kryzysami, jeżeli nie mogłeś tego rozwiązać właśnie w ten sposób?
B: Angażowałem się w pracę jakąś. Szukałem sobie jakiś zainteresowań, projektów. Dostałem się na jedne studia, zostawiłem je, poszedłem na inne, pojeździłem troszeczkę po świecie, uczyłem się, zdobywałem doświadczenie. No i po prostu zacząłem, jakby wymyślać swoją drogę w życiu i potem nią iść.
M: Jak właśnie rozmawialiśmy wtedy, to mówiłeś o tym, że Twoja mama zamykała Cię w zakładzie psychiatrycznym.
B: Próbowała raz po próbie. Ale jakoś tak się złożyło, że lekarze stwierdzili, że jakoś nie spełniam kryteriów. Nie wiem do czego, że nie muszę tam być po prostu.
M: A czy to doświadczenie tej próby, czy jakkolwiek wpłynęło na twoje życie, czy jakkolwiek Ci to w ogóle dało coś do myślenia?
B: Jak sama próba wpłynęła na moje życie, to nie ważyłem tego nigdy w ten sposób. Raczej starałem się patrzeć pod kątem lekcji, które z tego wyniosłem i konsekwencji z samego tego wydarzenia. Staram się patrzeć na konsekwencje tego, niż na to w samo w sobie. I w tych konsekwencjach są to lekcje, na którym wiesz, na których mogę budować dalej.
M: A powiedz mi, co byś powiedział ludziom, którzy się zastanawiają nad popełnieniem samobójstwa.
B: Zastanów się jeszcze chwilę.
M: A czy Twoje właśnie próby były takie, że jakbyś chwilę poczekał, to by nie do nich nie doszło? Czy jednak to mimo wszystko szło w tę stronę?
B: Mimo wszystko to jednak szło w tę stronę. Ale wiesz, umysł ludzki jest na tyle plastyczny, że jeśli dasz mu czas i przestrzeń co najważniejsze, na wyciszenie się, to sam cię będzie próbował też naprowadzić do odpowiednich wniosków.
M: Po prostu dać sobie czas, tak?
B: Dać sobie czas, przestać się utożsamiać ze swoimi emocjami. To jest bardzo ważne, ale też bardzo trudne. I starać się podejmować decyzje na bazie rozsądku, a nie uniesień.
M: No ale jak jest się młodym człowiekiem i wiesz…
B: No to ja wiem, że jak się młodym człowiekiem, to te uniesienia są po prostu tak silne, że przysłaniają w ogóle całą… stają się rzeczywistością. Wówczas i niektórym ludziom, tak jak mnie, ciężko było sobie z nimi radzić i budowałem na nich bardzo, no jakby to ująć, fałszywy światopogląd, który spowodował takie, a nie inne skutki. Niemniej, co ja bym mógł przekazać osobie młodej? Boję się, że wszystko, co powiem, zabrzmi jak truizm, ale … Pamiętaj, że wszystko jest tak naprawdę kwestią perspektywy i na każdą rzecz, nawet tą najbardziej bolącą, można zawsze spojrzeć z innego punktu widzenia.
M: A co byś powiedział Bartkowi, który właśnie za chwilę popełni samobójstwo? Ma te szesnaście lat.
B: Zastanów się chwilę. Zastanów się chwilę i spójrz na to ze strony swoich bliskich.
M: A czy to nie jest jeszcze jakoś bardziej dołujące, żeby tak właśnie wiesz, nie nie zrobić tego? No bo są jeszcze bliscy i to czy to jakoś nie dołuje jeszcze bardziej? Nie stajesz się wtedy bardziej bezsilny? Jak na to spojrzeć?
B: Trzeba odszukać siłę w tym, że, decydując się na pozostanie przy życiu w tym momencie,
czynisz dobrze innemu człowiekowi. Szczędzisz mu bardzo wiele cierpienia. I to jest taki pierwszy czynnik, myślę, który mi przychodzi do głowy.
M: Ale jeżeli czujesz taką totalną, wiesz, obojętność wobec siebie, wobec świata i nie masz po prostu wiesz, sił na to, żeby w ogóle zająć się bliskimi, a też zająć się sobą. Bo to jest ucieczka, nie? Już Cię nic nie interesuje. Już po prostu idziesz na całość.
B: W takim stanie ciężko jest nawet, wiesz, myśli pozbierać przecież. Nie wiem, czy istnieje coś, co można powiedzieć w takiej chwili, co by obróciło bieg wydarzeń. Raczej właśnie ja bym szedł w kierunku próby zbudowania sobie obrazu troszeczkę lepszej rzeczywistości w głowie w tym momencie. Właśnie zmiany perspektywy na jakąś zupełnie inną. Ale nie do końca związaną właśnie z tym, nie związaną z tym, co czujesz w tej chwili. Odciąć się od emocji na chwilę. Przestać się z nimi utożsamiać. Bo tak naprawdę emocje, no one nie są nami. One są reakcją naszą na bodźce, które nas otaczają i z którymi się codziennie stykamy. I my na bazie tych emocji możemy dalej podjąć decyzję. I w ten sposób zamykać się jakby w takim błędnym kole w życiu. Równie dobrze możemy stanąć obok nich na chwilę. Potraktować je jako to, czym są w rzeczywistości, czyli komunikatem, komentarzem a propos tego, co się dzieje dookoła. I spróbować podejść do samego problemu, z którymi się stykamy. I gdy uda się odciąć od tych emocji, to zazwyczaj okazuje się, że ten problem wcale nie jest ani wielki, ani straszny. I że jest to tylko i wyłącznie problem, który można rozwiązać, tak jak każdy inny.
M: Co Ci pomogło w życiu? Co Cię ratuje, co Cię wiesz jakby…
B: Bardzo lubię tą wolność, którą ma każdy człowiek. Uwielbiam po prostu to uczucie, że w każdej chwili mogę mieć wpływ na swoje życie. To mnie zawsze podbudowuje do działania i żyje ciągle właśnie w takim pozytywnym bąbelku. Wiem, że mogę w każdej chwili coś zrobić, jakoś zadziałać, uruchomić, coś zmienić. I jakby dzięki temu czuję się takim aktywnym architektem mojej rzeczywistości.
M: Dzięki za rozmowę.
B: Cała przyjemność po mojej stronie.
M: To był kolejny odcinek podcastu Przywróceni życiu. Dziękuję za to, że wysłuchaliście go i zapraszam do odwiedzenia strony internetowej, na której znajdziecie pozostałe odcinki. I do usłyszenia, kłaniam się. Michał Stankiewicz.