Chcę komuś pomóc
Potrzebuję pomocy
Strefa wiedzy
autorMaciej Kaleciński
Siekierezada – recenzja
Siekierezada, reż. Witold Leszczyński, Polska 1986.
Ale czy warto? Analiza Siekierezady jako portretu Edwarda Stachury
Edward Stachura jest jedną z najbardziej skomplikowanych oraz niejednoznacznych postaci w historii polskiej literatury. Na taki powszechny odbiór jednej z tak szczególnie kultowych polskich twórców wpływają równie mocno wątek biograficzny pisarza, ale również jego twórczość. Nie bez przyczyny zalicza się go tradycyjnie do symbolicznego grona jednego z trzech, obok Andrzeja Bursy i Rafała Wojaczka, polskich poetów „wyklętych”.
Jednym z najgłośniejszych oraz znanych utworów Stachury jest Siekierezada albo Zima leśnych ludzi, która doczekała się w 1985 roku ekranizacji autorstwa Witolda Leszczyńskiego. Film, będący polskim kandydatem do Oscara w 1986 roku, jest wierną adaptacją powieści, która – tak jak cała twórczość Stachury – określana jest terminem „życio-pisania”. Jest to szczególna forma autobiograficznego sposobu prowadzenia narracji, która polega na przenoszeniu świata otaczającego autora na karty papieru. Jest to tak rzeczywista literatura, że mogłaby być określona wręcz kronikarską. Dlatego Siekierezada – zarówno film, jak i książka – jest utworem trudnym, ponieważ w procesie jego interpretacji nie można uciec od wątku autobiograficznego. Stąd, mówiąc o filmie Leszczyńskiego, nie jesteśmy w stanie uciec od pytania: o czym naprawdę jest Siekierezada i kim jest główny bohater?
Siekierezada jest filmem opowiadającym o poecie i obieżyświacie Janku Praderze, który po rozstaniu ze swoją ukochaną postanawia uciec od świata w niezmierzone przestrzenie bieszczadzkich lasów, w których znajduje zatrudnienie przy wyrębie lasu. I tak, jak wspomniałem we wstępie, postać Pradery jest oczywistym nawiązaniem do Stachury, ba, można nawet stwierdzić, że główny bohater jest głosem autora powieści wewnątrz niej samej, a więc i w samym filmie. Sama podróż bohatera na odludzie do wyrębu lasu – czyli tytułowej Siekierezady – jest faktem biograficznym z życia autora, który właśnie w takich okolicznościach pisał ten utwór. Główną postać, a więc i cały film, który opowiada o jego intymnej podróży, należy więc rozpatrywać przez pryzmat autora powieści. Idealnym punktem wyjścia do opisu tej sylwetki jest figura poety wyklętego – oryginalnie z fr. poète maudit – współczesnego romantyka, zbuntowanego wobec otaczającego świata, niepokornego i izolującego się od społeczeństwa. Dlaczego? Ten, kto odpowie, że Stachura jest kompletnym urzeczywistnieniem tej idei nie odpowie błędnie. Jednak taka odpowiedź spowoduje zaszufladkowanie Stachury w bardzo niebezpiecznym pojęciu. By to zrozumieć należy zadać pytanie: kim jest idea poety wyklętego? Mianem poety wyklętego określa się konkretny typ artysty, którego twórczość w wyjątkowy, specyficzny sposób koresponduje z jego życiem. Jest to pojęcie nieostre, funkcjonujące w społeczeństwie raczej jako mit, niż faktyczna zależność. I właśnie to mityczny charakter tego pojęcia jest bardzo niebezpieczny. Skąd taka zależność? Mit z jednej strony ma za zadanie tłumaczyć rzeczywistość – szczególnie jej niezrozumiałą część. Ludzie tworzą mity by poczuć się pewniej w przestrzeni życia. Każdy z nas stawia sobie znaki zapytania wobec zjawisk, które nie są dla nas jasne. Mity dają na nie bardzo jednoznaczną odpowiedź. I tu pojawia się problem, ponieważ odpowiedzi te stanowią pewnego rodzaju uproszczenie. Innymi słowy – stwierdzenie, że Stachura jest poetą wyklętym, uwikłanym w swoją własną, wewnętrzną podróż, powoduje, że zostaje on zamknięty w szufladzie poza społeczeństwem. W ten sposób nikt nie stara się złamać bariery, którą tworzy mit, ponieważ pozornie tłumaczy on naturę artysty. Dlatego poeta wyklęty zostaje wypchnięty poza społeczną sferę nie tylko pomocy, ale i zrozumienia. Wróćmy jednak do opisu charakteru relacji dwóch światów artysty. Polega ona na konfrontacji dwóch rzeczywistości – życia oraz twórczości. Tragedia odbywa się we wzajemnym przechodzeniu i przenikaniu niektórych zjawisk oraz pojęć, pomiędzy obydwoma rzeczywistościami.
Z uwagi na sposób prowadzenia swojego życia – poeta wyklęty jest artystą nieakceptowanym przez społeczeństwo: uwikłany w skandale, wyrzucony na margines, niezrozumiany. Świat staje się dla niego wrogą przestrzenią. Jest to obosieczna niechęć, która przejawia się przeciwstawieniem się sobie nawzajem. Stąd już na samej płaszczyźnie interakcji społecznej, poetę wyklętego czeka los odrzucenia. Jego twórczość również.
W ten sposób właśnie kreuje się portret Edwarda Stachury w Siekierezadzie. Autor jest tam de facto przedstawiony dualistycznie – jako Janek Pradera oraz Michał Kątny. Tożsamość autora jest więc rozbita na podwójność: z jednej strony głównego bohatera, który ucieka do bieszczadzkich lasów, z drugiej zaś na bohatera, któremu w lesie udaje się dalej kontynuować ucieczkę. Ucieczka w obydwu przypadkach jest więc przemieszczaniem się z zbiorowości, wspólnoty, do miejsca ciszy, kontemplacji i próżni. Konstrukcja obydwu bohaterów jest w zasadzie identyczna. Można pójść krok dalej i stwierdzić, że wspólnie tworzą kompletny portret postaci, która została rozczłonkowana. Zbudowani są z tych samych wartości i mechanizmów, funkcjonują nawet wyznając te same wartości. To, co ich różni jest w jakimś stopniu odbiciem natury Stachury – człowieka od najmłodszych lat rozbitego i zmagającego się ze świadomością śmierci, która w końcu go dosięgnie, z drugiej zaś idącego dalej, sprzeciwiającemu się jej mechanizmowi (kolejny romantyczny fragment osobowości poety wyklętego), tylko po to by iść dalej – bo „warto”.
Przykładem idealnie obrazującym moje słowa jest wiersz, który znajduje się na samym końcu Siekierezady Leszczyńskiego. Osoba mówiąca w wierszu stawia pytania (pełnią one ostatecznie funkcję pytań retorycznych), którymi rozważa istotę życia. Stachura pozornie podejmuje dialog nad sensem życia – faktycznie natomiast skrywa za tymi słowami poczucie odpowiedzialności za poszukiwanie siły potrzebnej do tego, by dalej żyć. Pozornie „błahe” i proste rozważanie na temat istnienia przeciwstawione jest witalnej, wewnętrznej sile. Sile potrzeby istnienia, którą noszą w sobie wszyscy ludzie i każde żywe stworzenie. Dlatego zawsze „warto” żyć , ponieważ zawsze istnieje miejsce, by uciec przed śmiercią: miasto, las, czy błoni
Film Witolda Leszczyńskiego maluje więc Stachurę dzięki dwóm postaciom, które w kontekście autobiograficznym, należy odczytywać łącznie. W ten sposób film maluje poetę wyklętego, zanurzonego w rzeczywistości polskiego PRL-u, który ucieka do lasu po to, by nie dosięgnęło go widmo śmierci, ponieważ pragnie żyć. Jest to nierówna walka, która toczy się pomiędzy nim i otaczającym światem, ale wewnątrz samego siebie. W tej walce, pełnej przeciwieństw, paradoksów i niejednorodności, autor kreuje odbicie własnego ja, które stara się również krzyczeć na płaszczyźnie odtwórczej. Oto sam Stachura, wydając ją osiem lat przed swoją śmiercią, krzyczy głosem rozbitym na dwa tony – silnym, który chce żyć dalej i uciekać oraz drugim, romantycznym, narażonym na płochliwość i spontaniczność, który nie jest pewny, ale zraniony, odtrącony, wyklęty. Nie ulega jednak wątpliwości – nawet, gdyby napisy końcowe nie były poprzedzone śpiewem Czy warto – że Stachura ukazujący sam siebie w bieszczadzkich lasach krzyczy wobec rzeczywistości głosem motywacji i potrzeby. Motywuje do dalszej ucieczki od śmierci i jest to jedna z najpiękniejszych inwokacji wobec życia. Potrzebuje pomocy, ponieważ cierpiąc na psychozę wie, że śmierć może dosięgnąć go szybciej niż wynikałoby to z natury.
Janek Pradera podejmuje próbę samobójczą dopiero w momencie uczucia bliskości, kiedy faktycznie otrzymuje wsparcie ze strony jego bratniej części – Michała Kątnego. I jest to element trudny do wyjaśnienia o tyle, że porusza on bardzo delikatną i niejasną kwestię choroby psychicznej. Psychoza depresyjno-urojeniowa, na którą cierpiał Stachura, jest bardzo ważnym kontekstem w procesie odczytania zakończenia filmu. Pradera, który jest odbiciem Stachury na ekranie filmu, nie jest typowym przypadkiem osoby doświadczającej syndromu presuicydalnego. W takim stanie człowiek dysponuje osłabionymi mechanizmami obronnymi, występuje u niego widzenie tunelowe, nie jest w stanie dostrzec perspektyw na wyjście z problemu, ale jednak czasami pragnie otrzymać pomoc. Niestety postać Stachury nie jest gotowa do zmian, które przyniosą mu wyjście ze stanu, w którym się znajduje. Dlatego w postaci Michała, wyklęty poeta znalazłby ukojenie, pomoc, bezpieczną przystań. To byłaby pomocna dłoń, słowo, które pozwala ożywić drugiego człowieka. Natomiast to, co widzimy to ucieczka od pomocy. Jest to ta sama ucieczka, której dokonuje Stachura osiem lat później. Ręka pomocy została odtrącona tylko dlatego, że nikt nie potrafił dotrzeć do sedna powodu tego odtrącenia. I o tym właśnie opowiada Siekierezada Stachury w obiektywie Leszczyńskiego.